Sobotni grill cz. 3

  • Co wyście mi zrobili…? – zapytała przeciągle, z wyraźnym zażenowaniem, wciąż nie podnosząc powiek.

  • Kochaniutka, to się nazywa orgazm – odpowiedziałem ze śmiechem, delikatnie ujmując ja za podbródek, uniosłem jej twarz do góry.

Spojrzała na mnie, a jej usta ułożyły się w szeroki uśmiech:

  • Wiem w jakim stanie byłam! Ale ja nigdy w ten sposób… .

  • Mówisz o inicjatywie mojej siostry?

  • Tak… I nie tylko… . Nie sądziłam, że w trójkę może być tak przyjemnie… .

  • Dziewczyno! Ty dopiero posmakowałaś igraszek w trójkącie! Jeżeli tylko zechcesz…

Nie pozwoliła mi dokończyć, bo krótkie i gwałtowne CHCĘ wyrwało się z jej ust.

Czytaj dalej

Sobotni grill cz. 2

Po tym niewinnym klapsie dziewczyny wróciły do zabawy, a ja zostałem na kanapie sam ze swoją rozbudzoną wyobraźnią. Na chwilę przymknąłem oczy, żeby znów przywrócić w pamięci widok tamtego tyłeczka, a kiedy podniosłem z powrotem powieki, lasek już nie było. Nieco zdezorientowany wstałem i zacząłem się rozglądać po parterze, ale nie było ich nigdzie.

„Co za idiota ze mnie!” pomyślałem i wybiegłem do ogrodu przez otwarte drzwi na tarasie.

Rozejrzałem się dookoła i… strzał w dziesiątkę.

Basen był lekko oświetlony, dzięki temu z daleka mogłem zobaczyć wygłupiające się w jego pobliżu małolaty. Ich krok był tak chwiejny, że wydawało się, że zaraz któraś z nich wpadnie do wody, a że trzymały się za ręce, gwarantowany był podwójny plusk.

Czytaj dalej

Sobotni grill cz. 1

W ostatnią sobotę spotkało mnie coś, czego długo nie zapomnę! w końcu takiego seksu nie można wymazać z pamięci.

Moi rodzice umówili się z dawno nie widzianymi znajomymi na grilla. Mieszkali w mieście a niedaleko naszego domu znajdował się ich nowo kupiony domek letniskowy.

Zapowiadała się niezła biba, bo spiżarka i barek były pełne po brzegi, ale nie to mnie interesowało najbardziej. Mieli córkę, której dawno jej nie widziałem, ale zapamiętałem ją jako ślicznego podlotka. Miałem co do niej pewne plany, ale nie byłem pewny czy się na pewno pojawi.

  Czytaj dalej

Mój sen

Obudziłam się w środku nocy z wypiekami na twarzy. Boże, znowu mi się przyśnił! Moja ręka spoczywająca nieco ponad głową powędrowała nisko w dół. I znów była cała mora… . Jak za każdym razem… .

Tym razem jednak czułam wszystko tak intensywnie, jakby fizycznie był ze mną, ciało przy ciele, jedno bardziej spragnione drugiego, ale tak samo samotnego i rozpalonego namiętnością rozognioną w wyobraźni.

Powoli, przymykając oczy, przesunęłam rękę w dół, w to rozbudzone ze snu miejsce, żeby jeszcze raz poczuć tę rozkosz… .

Czytaj dalej

Agrowczasy z kuzynkami cz. 4

Pobyt kuzynek u nas, ku mojemu wielkiemu szczęściu, przedłużał się już o trzy dni. Nie muszę dodawać, że poznaliśmy się dogłębnie. Moje relacje z siostrą też uległy zmianie, choć nie spędzaliśmy z sobą każdej nocy w łóżku – jak można by się było tego spodziewać. Ograniczyliśmy naszą bliskość do pieszczot, ale jak na na razie seksu już nie powtórzyliśmy w takim wydaniu jak pierwszego dnia. Wbrew pozorom nie krępowaliśmy się tym zdarzeniem, bo praktycznie codziennie rozmawialiśmy o wspólnym seksie. Miałem wrażenie, że nasz apetyt na siebie został chwilowo zaspokojony, ale przynajmniej w moim przypadku, znowu się pojawił. Kiedy tylko byłem sam na sam z siostrą, bo szczerze mówiąc kręciła mnie bardziej niż kuzynki, próbowałem się dostać do jej słodkiego wnętrza, ale zawsze odprawiała mnie z kwitkiem.

  • Zrobimy to wieczorem, z dziewczynami… – mówiła.

Czytaj dalej

Agrowczasy z kuzynkami cz. 3

„Będę miał was wszystkie” – pomyślałem z samczą pewnością siebie i poszedłem sam nie wiem gdzie, bo tak właściwie wyszedłem z pokoju całkowicie bezcelowo, no, może miałem nadzieję na spotkanie… .

W końcu znalazłem się w kuchni i zajrzałem do lodówki. Wyciągnąłem z niej schłodzonego bro – chwila zastanowienia i wyjąłem jeszcze jedno – które to już dzisiaj? Straciłem rachubę. W tak upalny dzień jak ten zimne piwko jest najlepsze na wszystko! I poszedłem do łazienki. Miałem ochotę na kąpiel. Gorąca woda, zimne piwo – to jest to!

Czytaj dalej

Studniówka cz. 2

I także zaczął mnie dotykać w inny sposób niż do tej pory. Jego dłoni sięgały tam, gdzie do tej pory nie docierały. Ośmielone wsuwały się pod króciutką sukienkę, zahaczając o pasy pończoch. Marek robił to z pewną nieśmiałością i tak delikatnie, że nie czułam jego palców na swoim ciele, a jedynie przyjemne ciepło wywołane przez ich dotyk, połączone z dreszczem podnieceni, w miarą jak sięgał coraz to bardziej intymnych i obcych dla niego części mojego drżącego ciała. Jego działanie może nie było zbyt widoczne dla otoczenia, a mimo tego byłam coraz bardziej rozpalona. Wtulałam się w niego z przymkniętymi powiekami, żeby całkiem odciąć się od tego, co działo się na sali i wyraźniej poczuć jego pieszczoty, jego ciepły oddech na mojej szyi, karku, uchu, policzku, a w końcu na ustach. Zaciskając powieki, pozwoliłam mu wsunąć język między swoje drżące wargi, od dawna czekające na ten pocałunek. W tamtym momencie, tak mocno jak nigdy, zapragnęłam być z nim, kochać się, choćby tu i teraz. A niech patrzą! Niech widzą jak wchodzi we mnie! W moją ciasną, wilgotną i spragnioną penisa cipkę!!!

  Czytaj dalej

Ministrant i ja… cz. 1

Tegoroczną kolędę w naszym domu ksiądz zapowiedział na środę w drugim tygodniu stycznia. Kiedy mama mi o tym powiedziała, bo ja oczywiście nie byłam na mszy, przyjęłam to całkiem obojętnie, ale tylko na początku. Bardzo szybko uświadomiła mnie, że przecież ja sama mogę przyjąć księdza proboszcza, którego przecież nie widziałam jeszcze na oczy, choć w naszej parafii jest już od prawie dwóch lat. Stwierdziła, że nie opłaci jej się brać wolnego w pracy tylko z tego powodu, a tata jedzie w delegację. I tak nie miałam nic do gadania. Pomyślałam sobie – raz się żyję – ksiądz też facet, może wyciągnę od niego dodatkowy obrazek z dedykacją.

Czytaj dalej

Pan od WF-u cz. 1

Pewnego jesiennego wieczora siedziałam z dwoma koleżankami przy otwartej butelce wina i wspominałyśmy czasy liceum. Nasze wspomnienia były jeszcze świeże, bo od rozdania nam świadectw maturalnych upłynęło dopiero sześć miesięcy. Z jednej strony cieszył nas koniec szkoły, ale z drugiej, chyba za sprawą wypitego wina, poczułyśmy głęboki sentyment za tym co już nie powróci i po kolei dzieliłyśmy się tym, co nam zostało w pamięci.

Czytaj dalej

Opowieść wigilijna cz. 2

Tak to się zaczęło starzy oczywiście byli dalej w proszku, a na wigilie do wujaszka mieliśmy wyjechać już o 14:00 w niedziele. Beata i Michał dalej szukali swoich rzeczy do zapakowania, a ja wiedziałem że mamy być z Michałem wcześniej bo musimy iść do wujaszka Tadzika po karpia na stawy. Bo tak było wcześniej umówione…

Stary oczywiście w garażu przy browarze sprawdzał olej w swoim najukochańszym Passacie, Beata się pindrzyła już 3 godzinę w łazience, brat oglądał na necie swojego ulubionego freeshow.pl i czatował z jakimiś panienkami, a mama w 2 łazience brała kąpiel. Nie odzywałem się nic bo była 12:00 i myślałem że się spokojnie wyrobimy, bo od Tadzika mieszkamy zaledwie 50km a znając temperament mojej starej za kierownicą to jakieś 40 minut jazdy. Ale mijały kolejne minuty zszedłem do garażu i dałem staremu spakowaną torbę żeby wrzucił do świeżutko odkurzonego bagażnika w jego Pasku. Stary tylko kiwnął głową jak mu dawałem torbę bo był już nie za bardzo „kontaktowy” usłyszałem tylko „OK dawaj Patryk nie zginie”.

Czytaj dalej