To był traktor mojego sąsiada, który właśnie w najlepsze przejeżdżał sobie przez swoje pole. Był jeszcze dosyć daleko, ale niewątpliwie zbliżał się do nas. Jak pech to pech! Tak niewiele brakowało… . Zawahałem się jeszcze, ale podniosłem się z klęczek i przyłożyłem dłoń do twardego krocza.
Pani od historii cz. 2
4