ON: cześć…
Zaczęło się grzeczną kulturalną rozmową, która w jednej chwili zamieniła się w nieprzyzwoitą, wyuzdaną konwersacje i pochłonął nas i wyłącznie temat seksu. Czy prało mnie pisanie z obcym facetem o tym co lubię w łóżku, do czego jestem zdolna i co potrafię? NIE! Często siedziałam, w sumie, to nadal siedzę na sex-czatach do momentu aż zorientuje się że właśnie jechał pierwszy autobus .
Czytając kolejne wiadomości od niego przechodziły mnie dreszcze podniecenia, a na całym ciele pojawiała się gęsia skórka, moja nie zaspokojona cipka gwałtownie robiła się wilgotna. Każdy nasz następny dialog stawał się pikantniejszy. Siedziałam wpatrzona w monitor, czytając jego perwersyjne zdania na, które odpowiadałam nieokrzesanymi, wulgarnymi i nieprzyzwoitymi odpowiedziami. Będąc zadręczana cichym echem własnego sumienia, które wrzeszczało: „Przestań! Dość już! Ty brzmisz jak uliczna kurwa!!” Sumienie, które zagłuszałam cichym jęczeniem, spowodowane ruchami moich palców, którymi delikatnie pieściłam łechtaczkę.
Złudnie wmawiając sama sobie że nie robię niczego wbrew swoim zasadą, tłumacząc się przed sobą że to tylko była jest i… I w wtedy jeszcze nie wiedząc że zwykłe gadanie zakończy się na dymaniu. Sex jest to intymne zbliżenie się dwóch osób, które darzą się wyjątkowym uczuciem. Natomiast dymanie i rżnięcie jest zwykłym, nieczułym i chłodnym zaspokajaniem popędu seksualnego.
Nie jestem w stanie określić ile dni czy też tygodni pisaliśmy, a raczej czyniliśmy wymianę naszych erotycznych fantazji, które tworzył się pod opuszkami palców opadanych na konkretne litery klawiatury, komponując przesiąknięte seksem słowa, budujące frazy, które czytając powodowały u nas podniecenie.
Zdawałam sobie sprawę z tego że jestem dla niego jedynie kolejną panną, która będzie służyła aby stłumić ciągłe ciśnienie tkwiące w jego niewyżytym fiucie. Czy moja rola, którą miałam pełnić w tym przedstawieniu, nie odpowiadała mi? Szczerze to zwisało mi to! Żyjąc dziewiętnaście lat na tej jebniętej świeci, omijałam kurwienie się szerokim łukiem, nie dopuszczałam do jakichkolwiek chwilowych łóżkowych zbliżeń poprzez stworzenie solidnego muru polegającym na szacunku do samej siebie.
To czego doświadczałam było dla mnie nowe, no tak „sex-czaty” tylko że tam zawsze byłam anonimowa. Mimo skromnej liczby facetów których miałam a uboższej w łóżku, w tematach seksu i mężczyzn jestem nad wyraz obeznana a to dlatego że dział: „erotyka i płeć męska” jest masowo pożerana przez mój mózg. Wystarczyło parę naszych rozmów żebym wiedziała czego ode mnie oczekuje a ja nie miałam problemu z tym żeby to mu dać. Po konkretnej liczbie wymienionych wiadomości o charakterze erotycznym, nadszedł moment kiedy miało dojść do spotkania. Hmmm..
Przeszła mnie myśl żeby jednak to zakończyć bo po prostu mój szacunek do samej siebie na to nie pozwala, ale chęć uprawiania seksu właśnie z nim była dużo silniejsza. Coraz to bardziej nakręcałam się, z każdą myślą o pieprzeniu się, stawałam się chodzącą nadciśnieniową bombą, która nie chce, MUSI poczuć go w sobie. Szybko nadszedł dzień spotkania którego panicznie się obawiałam.
Piątek dzień spotkania, oczywistym faktem jest to ze tego dnia chciałam wyglądać zajebiście, pasowało w końcu zrobić dobre pierwsze wrażenie. Ale o bajecznym wyglądzie mogłam pomarzyć. Po pierwsze to dlatego ze kurwa od środy nie zmrużyłam oka powodując u mnie wygląd zmory w stadium zaawansowanego rozkładu a po drugie od momentu nałożenia tapety do chwili przybycia na miejsce, z makijażu został wielki chuj. Przez calutką drogę do niego, w głowie miałam totalny rozpizd i tysiące pytań pozostawionych bez odpowiedzi, chwilami miałam ochotę wstać zatrzymać kierowce i jak najszybciej wyskoczyć z autobusu, jednak chcica jaką miałam była dużo silniejsze od strachu.
Podróż komunikacja międzymiastową minęła mi dosyć szybko. Dojeżdżając do przystanku na którym miałam wysiąść nie było nikogo. Sądziłam ze będzie już czekać no ale kochasiowi widocznie się nie spieszyło. Chcąc nie chcąc musiałam czekać na tego panicza, nawet nie wiem już ile czasu czekałam. W końcu nadszedł moment w którym stanęliśmy ten pierwszy raz przed sobą, twarzą w twarz ,nie bardzo ponieważ jestem bardziej niższa od niego niż trochę. Tamta chwila kiedy GO zobaczyłam, hmmm mogę w nieskończoność pisać o tym jakie wywar na mnie wrażenie, ale uważam że jest to zbędę. Krótko pisząc, ON czyli facet z którym miało mnie łączyć tylko bzykanie był idealny.
Właśnie tacy mężczyźni mnie kręcą, tego jak wygląda nie będę opisywać z racji iż są to informacje nieistotne. Najbardziej mnie zaskoczyły sposób w jaki rozmawialiśmy, miałam wrażenie ze znam go już długo, tak jak bym gadała z kumplem. Od zawsze krępowały mnie rozmowy z nowo poznanymi facetami jestem dosyć wstydliwa chodź na taką nie wyglądam. W tym przypadku było inaczej, totalne zero speszenia i wstydliwości która powinna mi towarzyszyć jak zawsze w takich sytuacjach.
Przekraczając próg mieszkania ogarnęło mnie nienaturalne i dziwne uczucie jakiego nigdy wcześniej nie czułam. Przed oczami ukazał mi się obraz który przedstawiał moją osobę wchodzącą do taniego hotelowego pokoju gdzie miałam zaspokoić własnym ciałem jakiegoś obleśnego klienta. Przez całe życie nie doświadczyłam tego typu przerycia. Wiedziałam ze nie mogę się już wycofać. Złudne uczucie błyskawicznie zanikło w momencie nowo rozpoczętego dialogu w , którym uważnie słuchałam i analizowałam to co mówi.
Znając doskonale typy mężczyzn wiedziałam ze jest z tych z którym nienależny się wiązać. Big love mi nie groziło. Wbrew tego ze nie potrafię kochać ani odwzajemniać miłości, jednak się zakochałam. Zakochałam się i to bez opamiętania, ale nie w nim, a w stylu w jaki się śmiał. Przyznaje się ze kocham jego uroczy śmiesz, wyłącznie śmiech. Czas leciał nieubłaganie a my nadal byliśmy na etapie rozmów, zaczepek itp.
W pewnym momencie w głowie rozległ się krzyk alfonsa ”kurwa nie przyjechałaś na herbatkę i pogaduszki! Bierz się za pierdolenie!” Hej, to nie tak ze nie chciałam, bo siedząc tam i patrząc na kolesia jak dla mnie -w chuj zajebistego- miałam ochotę wstać i usiąść na jego kroczu zginając nogi w kolanach tak by moje uda mogły ścisnąć jego seksowny brzuch a następnie pochylić się nad jego twarzą i móc ostro jak i zarówno namiętnie całować, wywijając dynamicznie moim językiem w jego ustach.
Miałam skurwysyńską ochotę na niego. To czemu tego nie zrobiłam? Temu że w moim życiu zawsze panował pewien układ, którego kurczowo się trzymałam. Polegał on na tym ze zanim doszło do jakichkolwiek kontaktów cielesnych z mężczyzną, musiałam mieć pewność ze jestem dla tego kogoś, osobą wyjątkową i szczególną a nie jakąś tam panną w której zamoczy. Wiem jestem zbytnio wrażliwa i romantyczna dlatego strasznie się gubię i nie odnajduje w relacjach damsko-męskich XXI wieku, ale w JEGO przypadku wszystkie uczucia są w trybie offline z malutkim wyjątkiem do tego w jaki urzekający sposób się śmieje.
Już nawet dobrze nie pamiętam jak doszło do tego że znaleźliśmy się w idealniej pozycji by w końcu móc się zacząć walić. Leżałam na plecach, kiedy nagle ON pochylił się nad moja twarzą i gapił się tymi swoim żądnymi seksu ślepiami na mnie, a moje oczy wrzeszczały, pocałuj! Kurwa! Pocałuj mnie!! I pocałował, a jak całuje? Dużo lepiej niż sobie to wyobrażałam, to była chwila w której wyłączyło się całe moje myślenie oddając się całkowicie rozkoszy, podnieceniu i erotycznej ekstazie. W momencie kiedy nasze pocałunki stawały się coraz pikantniejsze, ordynarne i pieszczotliwe znikły wszelkie granice jakie mogły mnie hamować.
Myślałam jedynie o tym żeby jak najszybciej pozbyć się mojej i JEGO dolnej części garderoby. Toteż bez żadnego namysłu zaczęłam rozpinać i ściągać spodnie, w pierwszej kolejności na podłodze wylądowały moje a po upływie kilku sekund znalazły się tam też i jego. Sceny ilustrujące nasze bardzo chaotyczne i nie do końca harmonijne bzykanie odtwarzam tak jakby wkradł się jakiś wirusa, powodując że wyświetlane sceny w soczewkach moich oczu są takie mgliste i niewyraźne. Może to w skutek podniecenia które szalało po całym moim ciele z naciskiem na cipkę.
Opisać etapowo dymania do którego doszło między nami tamtego dnia nie potrafię. Chce się podzielić tym co zapamiętałam tym co czułam tym jaki był dobry. Kiedy zaczynaliśmy gwałtownie zmierzać w kierunku intymnego zbliżenia ON rzucił tekstem: „ale ja nie ma gumy”. (kurwa jaki romantyk ) Kamień spad mi z serca. Fakt dziwne jest to że chciałam ruchać się bez, to przecież takie kurwa nieodpowiedzialne te choroby, niechciane ciąża, ale tego się nie bałam. Z tego względu iż mam skurwysyńskie uczulenie na latex i to bardzo skurwysyńskie. Więc informacja o braku zabezpieczenia ucieszyła mnie nadmiernie, równocześnie zadając sobie pytanie. Nie ma?
Kurwa przecież wiedział doskonale o tym że będzie mnie zapinał, a może nie stawiał na to że coś będzie? Nie! na pewno był pewien tego że zamoczy, to w końcu jest typ drania. Zaczęło się to na co oboje czekaliśmy, leżąc na brzuchu z wypiętym dupskiem tak jak przystało na sukę wbił swojego twardego i nabrzmiałego chuja. Zajęczałam głośno mimo tego że chciał bym było o parę decybeli cisza. Szczerze miałam na to wyjebane. On miał myśleć o sobie a ja o sobie. Mocnymi bezlitosnymi i szybkimi ruchami wbijał dynamicznie fiuta w moją cipkę.
Był tak zajebiście nieczuły. Podniecenie rozrywało mnie od środka. Ciśnienie które miałam zamiar stłumić narastało jeszcze bardziej. Żądna ostrego rznięcia, nie czułam moralności i przyzwoitości. Byłam w tamtym momencie posłuszną SUKĄ a on moim brutalnym Panem. JEGO palce penetrowały moja szparę. Zero delikatności czy też czułości, czysta łóżkowa oziębłość, której kurewsko nie znoszę. Ale w tedy jebało mnie to z góry na dół, miał zrobić mi i wyłącznie dobrze. Totalnie nie mogłam odnaleźć się w tej całej sytuacji, przez co dałam marną garść moich umiejętności. Czy aż taka jestem dobra? A więc będąc w związku trwającym niecałe 6 lat, który niedawno się zakończył. Mój były przez te minione lata zrobił ze mnie wyuzdaną sukę. Stały związek z partnerem ma swoje plusy. Próbowałam już chyba wszystkiego, pomijając rzeczy typu lanie moczem po mordzie czy ugniatanie jaja szpilkami bo to już są fetysze ludzi oderwanych od normy.
Uzależnił mnie od seksu i orgazmu, nie ważne było dla mnie to że byliśmy w knajpie. ja chciałam i miał mnie rżnąc już natychmiast w damskim kiblu. Z upływem czasu zrobiłam się łóżkową nie do zajechania suką. Wracając do tematu. Wchodził we mnie tak ja to lubiłam. Automatycznie wypinałam swój zad by mógł głębiej we mnie wchodzić. Czułam jak jego penis przenika w głąb cipki, przypominając sobie o tym jak było mi dobrze, robię się samoczynnie mokra. Kurwa chce jeszcze raz poczuć jego fiuta. Orgazmu jakiego doznałam, po przez pocieranie dłonią łechtaczki w trakcie kiedy w moją pizdę wsuwały się brutalnie jego palce, dając mi nieziemską rozkosz nie da się opisać, tego nagłego przypływu rozkosznej ekstazy. Kurwa mać czułam się jak w jakimś erotycznym transie.
Nie jesteście w stanie wyobrazić sobie tego co czułam. Fizyczne pożądanie JEGO to jedyne co miałam w głowie. Tak bardzo chciała bym napisać coś więcej ale po prostu obraz tamtych wydarzeń blaknie coraz bardziej. Ale drogi czytelniku nie załamuj się jeszcze nigdy Cię przecież nie rozczarowałam. dostarczę ja Tobie odpowiednią dawkę porno byś mógł szczytować podczas czytania drugiej części, która będzie dużo ostrzejsza. Druga część? Tak, ponieważ moja i JEGO łóżkowa historia nie może zakończyć się na tym jednym zbliżeniu. Teraz już nie potrzebuję mężczyzny z miłością która z resztą i tak nie istnieje, teraz pożądam i wyłącznie szczytowania które przeszywa moje ciało mnie wraz z momentem wbicia się JEGO chuja w moją cipeczkę.
Mój obecny punkt widzenia może Cię zaskoczyć, zważając na to jaką osobą jestem i jakie mam podejście do mężczyzn, lecz on się zmieniło. Potrzebuje i wyłącznie wolności którą mam, ostrego wyuzdanego rżnięcia z nim do którego ma dochodzić i pana schowanego w szafie po to żeby móc wyciągać go i zasypiać z nim. Nie jest żadną tajemnicą to iż panicznie lękam się zasypiania w samotności. Obiecuje że już niedługo dostarczę Ci kolejnych porno-scen z JEGO udziałem.
Brakuje mi wrażen partnera, Ja gratuluje jej,naturalnie normalne odczucia.